Powróciłem do treningów. Z początku były to mozolne próby, siłownia, rehabilitacja. Z czasem mój poziom zaczął się podnosić i wracać do tego, jaki był kiedyś. Cały czas miałem w głowie wizję tego, jak fajnie było biegać za dzieciaka i jaką frajdę mi to sprawiało.
Bieganie przywróciło mi chęć do życia, przypomniało o tym, co jest ważne, a także zdecydowanie poprawiło samoocenę. Dystanse były coraz dłuższe, czasy coraz lepsze, myśli wróciły na właściwe tory – “kiedyś mogłeś jeździć na treningi nawet kilkanaście kilometrów, to i teraz wszystko da się zrobić”. W końcu przebiegłem swój pierwszy maraton! I kilka kolejnych, z których wynik najlepszego to 2:55h. I nie był to bynajmniej szczyt moich ambicji.